10 – Dolina poniżenia i dolina cienia śmierci

Potem widziałem w moim śnie, jak doszli do szczytu wzgórza, gdy Pobożna, przypomniawszy sobie coś, wykrzyknęła: – Jaka szkoda! zapomniałam czegoś, a miałam zamiar podarować to Chrześcijance i jej towarzyszom! Wrócę i przyniosę! – i pobiegła do domu. w czasie jej nieobecności Chrześcijanka zaczęła nasłuchiwać, gdyż zdawało jej się, że ktoś śpiewa. Po chwili udało jej się nawet zrozumieć słowa tej niezwykłej piosenki, która płynęła z prawej strony drogi:

Przez całe życie łaska Twa widzialnie dana mi,
Więc w Domu Twym mieszkanie me po wieczne będzie dni.

Gdy nasłuchiwała dalej, zdawało jej się, że ktoś inny odpowiedział mówiąc:

Wszak dobry Pan i Bóg jest nasz, na wieki wieków trwa
I prawda Jego i łask zdrój – On nam je, grzesznym, da.

Chrześcijanka zapytała Roztropną: – Któż to tak pięknie śpiewa? (PnP 2:11-12).
To ptaki naszego kraju – odpowiedziała – lecz takie melodie śpiewają one rzadko. Dopiero gdy nastają dni wiosenne, gdy kwiatki się ukazują na ziemi i słońce przygrzewa, wtedy można je słyszeć przez cały dzień.
Często – dodała – wychodzę, aby słuchać ich śpiewu. Miewamy je nieraz, oswojone, w naszym domu. Są dla nas dobrymi towarzyszami, szczególnie, gdy jesteśmy smutni. Sprawiają swoją obecnością, że miło jest przebywać w lasach, zagajnikach i samotnych miejscach.
Tymczasem Pobożna wróciła i rzekła do Chrześcijanki: – Popatrz przyniosłam ci rysunek wszystkiego, co widziałeś w naszym domu. Gdyby ci czasem przychodziło z trudem odszukanie czegoś w pamięci, wystarczy tylko spojrzeć na rysunek, a przypomną ci się one, dla zbudowania i pociechy.
W chwilę potem zaczęli schodzić ze wzgórza do Doliny Poniżenia. Zejście było niezwykle strome i bardzo śliskie; ponieważ jednak szli bardzo ostrożnie, udało im się zejść bez wypadku.
Gdy znaleźli się już w dolinie, Pobożna rzekła do Chrześcijanki: – w tym miejscu mąż twój, Chrześcijanin, spotkał wstrętnego wroga, Apoliona, i właśnie tutaj stoczył z nim straszny bój. Zapewne słyszałaś o tym. Bądź jednak dobrej myśli. Mamy nadzieję, że jak długo pan Wielkie Serce będzie waszym przewodnikiem i obrońcą, będzie wam się dobrze powodziło.
Obie poleciły pielgrzymów pieczy ich przewodnika. który stanąwszy na czele, pierwszy wyruszył w dalszą drogę.

Wtedy pan Wielkie Serce rzekł: – Nie ma potrzeby, abyśmy się bali tej doliny. Nic nam tutaj nie wyrządzi szkody, jeśli sami sobie jej nie zrobimy. To prawda, że Chrześcijanin spotkał się tutaj z Apolionem, z którym stoczył okropną walkę. Bój ten był jednak owocem upadków, które mu się przytrafiły w czasie schodzenia w dół. Ci bowiem, którzy tam upadają, muszą tutaj spodziewać się bojów. To jest przyczyną, że dolina ta ma tak złą opinię.

Prości ludzie bowiem, gdy słyszą, że jakaś straszna rzecz przytrafiła się komuś w pewnym miejscu, wyobrażają sobie, że miejsce to prześladuje jakaś zjawa lub zły duch, w istocie jednak kłopoty przytrafiają się ludziom wyłącznie na skutek ich własnych postępków. Dolina Poniżenia jako taka, jest równie urodzajnym miejscem, jak i każde inne. Pewny też jestem, ze znajdziemy gdzieś tutaj wyjaśnienie, dlaczego Chrześcijanin przechodził tak ciężkie próby, oby udało się nam na to natrafić.

W pewnym momencie Jakub zawołał: – Matko, popatrz! Tam stoi jakiś pomnik, a wydaje się, jakby na nim było coś napisane. Chodźmy, obejrzyjmy go.
Podeszli więc i przeczytali tam napis następującej treści:

Niech pośliźnięcia Chrześcijanina – zanim tutaj przyszedł, i boje, które stoczyć musiał na tym miejscu, będą ostrzeżeniem dla tych, którzy tędy będą przechodzili.

– Czy nie mówiłem, że przeczytamy o przyczynach tak ciężkich prób, które Chrześcijanin przechodził? – rzekł pan Wielkie Serce. Zwróciwszy się zaś do Chrześcijanki powiedział:
– To nie przynosi ujmy Chrześcijaninowi bardziej, aniżeli wielu innym, którym podobne pośliźnięcia przypadły w udziale. Łatwiej bowiem jest wchodzić na wzgórze, aniżeli z niego schodzić. Można to powiedzieć o niewielu wzgórzach świata. Pozostawmy jednak tego dobrego męża. On już odpoczywa. Odniósł też nad wrogiem wspaniałe zwycięstwo. Oby Ten, który mieszka w górze, sprawił, aby nam się nie gorzej powiodło, gdy na nas przyjdzie podobna próba.

Po chwili pan Wielkie Serce rzekł: – Wróćmy do naszej Doliny Poniżenia. Jest to najlepszy i najżyźniejszy kawałek ziemi w całej tej okolicy. Posiada, tłustą glebę i przeważnie porastają ją łąki. Gdyby ktoś, jak my, przyszedł tutaj letnią porą, i nic przedtem 0 tej dolinie nie słyszał, a lubił piękne widoki, to mógłby stwierdzić, ze dolina ta jest przepiękna. Patrzcie, jak jest zielona, ozdobiona liliami (PnP 2:1). Znałem wielu ludzi, którzy w Dolinie Poniżenia nabyli piękne posiadłości. Bóg się pysznym sprzeciwia, ale pokornym łaskę daje (Jk 4:6; 1P 5:5). Gleba jest tutaj bardzo żyzna i przynosi obfite plony. Byli też i tacy, którzy pragnęli, aby najkrótsza droga do domu Ojca tędy prowadziła; nie musieliby się bowiem więcej trudzić schodzeniem i wchodzeniem na wzgórza, czy góry. Ale droga jest wytyczona, i na to nie ma rady.
Gdy tak szli zajęci rozmową, spostrzegli jakiegoś chłopca, pasącego owce będące własnością jego ojca. Chłopiec ten wyglądał zdrowo i miło, choć był bardzo skromnie ubrany. Siedział samotny. Posłuchajcie – rzekł pan Wielkie Serce – co mówi ten pastuszek! Zaczęli słuchać, a chłopiec śpiewał:

Kto nisko, ten nie spadnie już, nie grozi pycha mu,
Pokornym – przewodnikiem Pan, wyrywa z śmierci snu.
Wystarczy mi już to co mam, czy dużo czy też nie,
Wszak takich zbawiasz, Panie nasz, więc także zbaw i mnie!
Bogactwo jest ciężarem mi – pielgrzymów dzielę los,
Tu mało mam, lecz w niebie skarb – uwielbię Króla w głos.

– Słyszycie go? – spytał przewodnik. –  Jestem przekonany, że ten chłopiec wiedzie radośniejsze życie i posiada w ukryciu, na piersi, więcej tego ziela, zwanego „pociechą serca”, aniżeli inny, odziany w jedwab i aksamit! Ale wróćmy do naszego tematu.
Otóż w tej dolinie Pan nasz miał ongiś domek wiejski, w którym bardzo lubił przybywać. Lubił też przechadzać się po błoniach, przekonał się bowiem, że powietrze jest bardzo zdrowe. Poza tym w dolinie tej człowiek jest z dala od hałasu i pośpiechu, którego pełno w tym świecie – bo cały świat pełen jest zgiełku i zamieszania.

Jedynie Dolina Poniżenia jest takim odosobnionym i osamotnionym miejscem, gdzie można naprawdę być samemu. Tutaj człowiekowi nikt nie przeszkadza i nie przerywa rozmyślania, jak to  często ma miejsce gdzie indziej. Jest to dolina, w której zażywają przechadzki wyłącznie ci, którzy umiłowali życie pielgrzyma. A chociaż Chrześcijaninowi przy trafiła się ta przykrość, że tutaj spotkał Apoliona, i że miał z nim ostrą przeprawę, to muszę wam powiedzieć, że właśnie tutaj ludzie w dawnych czasach spotykali aniołów (Oz 12:4-5), znajdowali perły (Mt 13:46), a także na tym miejscu znajdowali słowa żywota (Prz 8:35).
Powiedziałem już, że nasz Pan miał tutaj za dawnych czasów Swój domek wiejski i lubił się tutaj przechadzać? Dodam jeszcze, szczególnie ku uwadze tych, którzy się chętnie po tych terenach przechadzają, że zapisał pielgrzymom roczny dochód, który winien im być sumiennie wypłacany, w każdym czasie, aby im zapewnić utrzymanie w podróży i zachęcić do kontynuowania pielgrzymki.
Gdy tak szli naprzód, Samuel zwrócił się do pana Wielkie Serce z następującym pytaniem: – Proszę cię, powiedz mi, panie mój, w którym miejscu miała miejsce walka mojego ojca z Apolionem? Zrozumiałem, że odbyła się w tej dolinie, ale jest ona przecież bardzo szeroka.
Wielkie Serce. – Ojciec twój stoczył ów bój z Apolionem na miejscu leżącym tuż przed nami, w wąskim przejściu znajdującym się bezpośrednio za łąką zwaną Łąką Zapominalskich. Jest to najniebezpieczniejsze miejsce w całej tej okolicy. Pielgrzymi są w rozmaity sposób atakowani, gdy zapominają o otrzymanych już dobrodziejstwach, a także o tym, jak bardzo ich byli niegodni. Także i inni przeżywali na tym miejscu ciężkie chwile! Opowiem wam jednak o tym dokładniej, gdy przyjdziemy na to miejsce, gdyż chyba się nie mylę. że znajdziemy jakiś ślad tej bitwy, albo obelisk wzniesiony dla jej upamiętnienia, który przetrwał do dnia dzisiejszego.
Potem Miłosierna rzekła: – Ja osobiście czuję się właśnie w tej dolinie tak dobrze, jak nigdy dotąd w całej podróży; miejsce to odpowiada mi bardzo. Czuję się szczęśliwa w takich miejscach, gdzie nie słychać turkotu kół i ludzkiego zgiełku. Uważam, że tutaj właśnie można bez przeszkody pomyśleć kim się jest, skąd się przyszło, co się zrobiło i do czego Król nas powołuje. Tutaj można rozmyślać i przeżyć skruchę, uniżenie w duchu, aż oczy zabłysną jak sadzawki w Heszbonie (PnP 7:4). Tym, którzy przez tę dolinę łez przechodzą w sposób właściwy, staje się ona źródłem wód, a deszcz, który Bóg zsyła z nieba na znajdujących się tutaj, napełnia również sadzawki. To w tej dolinie Król da im winnice i będą tam śpiewali, jak i Chrześcijanin śpiewał, pomimo że spotkał Apoliona (Ps 84:5-7; Oz 2:15).

Wielkie Serce. – To prawda. Przechodziłem już przez tę dolinę wiele razy, ale nigdzie nie czułem się lepiej aniżeli tutaj. Przeprowadzałem wielu pielgrzymów, którzy byli też tego zdania. „Wszakże Ja na tego patrzę, –  powiada Król, –  który jest utrapionego i skruszonego ducha, a który drży na słowo moje. (Iz 66:2).

Wreszcie przyszli na miejsce, gdzie odbył się uprzednio wspomniany bój. Wówczas przewodnik rzekł do Chrześcijanki, jej dzieci i Miłosiernej: – Oto jest miejsce, na którym stał Chrześcijanin, i tu na niego natarł Apolion, czy nie mówiłem Wam? Na tych kamieniach jeszcze teraz widać ślady krwi twego męża! Tu i tam możecie jeszcze zobaczyć szczątki strzał Apoliona. Zauważcie też, jak podczas walki zdeptali ziemię w tym miejscu, usiłując zająć jak najkorzystniejszą pozycję dla wymierzania ciosów, o których sile świadczą również rozłupane na kawałki kamienie. Chrześcijanin bardzo mężnie tutaj sobie poczynał, tak że nawet sam Herkules, gdyby tu był, nie mógłby chyba zachować się dzielniej. Apollon, gdy został pobity, wycofał się do następnej doliny, zwanej Doliną Cienia Śmierci, do której i my niebawem dojdziemy. A tu oto stoi obelisk, na którym wyryta jest historia tej walki i zwycięstwa Chrześcijanina, dla jego sławy po wszystkie wieki.
Ponieważ obelisk ten stał przed nimi –  tuż przy drodze, podeszli i przeczytali wyryty na nim napis, następującej treści:

Chrześcijanin z Apolionem tu wiedli dziwny bój;
Odważnie rzekł mąż prawy smokowi: Wrogu stój
Apolion, choć był silny, jednak pierzchnął stąd,
A pomnik ten świadectwem, że miejsce miał ten sąd.

Gdy minęli miejsce pojedynku, przybyli na początek Doliny Cienia Śmierci. Dolina ta była dłuższa od poprzedniej. Było to miejsce w bardzo dziwny sposób nawiedzane przez rozmaite złe duchy, o czym wielu wydało świadectwo. Chrześcijanka z Miłosierną i dziećmi przeszły jednak przez nią bez większych przeszkód, ponieważ szły za dnia i miały przewodnika – pana Wielkie Serce.
Gdy weszli do doliny, zdawało im się, że słyszą jęk, jakby konających ludzi. Zdawało im się również, że słyszeli słowa rozpaczliwego narzekania, jakby kogoś będącego w największych męczarniach. Wszystko to sprawiło, że chłopcy zaczęli drżeć ze strachu, a i niewiasty zbladły jak ściana. Przewodnik pocieszał ich jednak i zachęcał, by byli dobrej myśli.
Gdy przeszli mały odcinek drogi, zdawało im się, że czują, jak ziemia zaczyna uginać się pod nimi, jak gdyby znajdowali się nad jakąś jamą. Usłyszeli również coś w rodzaju syczenia, jak gdyby węży, niczego jednakże nie ujrzeli. Wówczas chłopcy rzekli: – Czyż jeszcze daleko do końca tego okropnego miejsca?
Przewodnik kazał im iść odważnie naprzód, i uważać na to, gdzie stawiają nogi. – Abyście czasem nie wpadli  mówił w  jakąś pułapkę!
W tym czasie Jakub poczuł się chory. Zdaje, że powodem jego choroby był strach. Matka dała mu więc kilka kropel z flaszeczki zawierającej ten orzeźwiający płyn, darowany im w domu Tłumacza, oraz trzy pigułki z tych, które przygotował pan Umiejętny – i chłopiec zaczął przychodzić do siebie.
Doszli już mniej więcej do połowy drogi wiodącej przez tę dolinę, gdy Chrześcijanka powiedziała: – Zdaje mi się, że widzę tam, przed nami na drodze, coś, co ma kształt, jakiego jeszcze nie spotkałam, a Józef zapytał: – Matko, co to jest?
– To coś obrzydliwego, dziecko, coś obrzydliwego –  odpowiedziała.
– Ale matko, do czego to jest podobne?” – pytał dalej.
– Nie umiem tego określić – rzekła – ale jest niedaleko.
Po chwili zaś rzekła: – Już jest tuż obok.
Uwaga! –  zawołał pan Wielkie Serce. –  Niechaj ci, którzy się najbardziej boją, trzymają się najbliżej mnie! Potwór zbliżył się, ale opiekun ich wyszedł mu naprzeciw, gdy jednak znalazł się tuż koło pana Wielkie Serce, nagle zniknął im z oczu. Wtedy przypomnieli sobie, co było powiedziane już dawno: „Przeciwstawcie się diabłu, a ucieknie od was” (Jk 4:7). Poszli dalej, czując się jakby nieco wzmocnieni. Nie uszli jednak daleko, gdy obejrzawszy się, Miłosierna spostrzegła lwa. Zbliżał się w podskokach w ich kierunku, rycząc przy tym głucho. Ryk jego odbijał się echem po całej dolinie, a im wszystkim sprawiał ból serca, od którego wolnym był tylko ich przewodnik. Gdy lew zbliżył się, pan Wielkie Serce zajął miejsce w tyle grupy, umieściwszy wszystkich pielgrzymów za plecami. Lew zbliżał się szybko, wobec czego pan Wielkie Serce przygotował się, by walczyć (1P 5:8-9). Gdy jednak lew spostrzegł, że postanowiono stoczyć z nim walkę, cofnął się, i nie zbliżył więcej.
Potem poszli dalej, (pan Wielkie Serce przodem), aż doszli do miejsca, gdzie przez całą szerokość drogi był Wykopany głęboki rów. Zanim jednak zdołali się przygotować do przebycia go, otoczyła ich gęsta mgła i zrobiło się tak ciemno. że nic nie było widać. Wtedy pielgrzymi zawołali: – Biada nam! Co poczniemy teraz?
Na to odpowiedział przewodnik: – Nie bójcie się, stójcie spokojnie, a przekonacie się, że i temu doświadczeniu przyjdzie koniec.
Stali więc w tym miejscu, gdyż pójście  naprzód było niemożliwe. Zdawało im się też, że wyraźnie słychać wrzaski i zbliżanie się ich wrogów,  łatwiej też dostrzegali dym i ogień unoszący się z przepaści.

Wówczas Chrześcijanka rzekła do Miłosiernej: – Teraz widzę przez jakie straszne próby przechodził mój biedny mąż. Dużo słyszałam o tym miejscu, ale przebywanie tu jest wprost przerażające. Biedak, szedł tędy nocą, całkiem samotnie. Prawie przez całą drogę otaczały go ciemności, a te potwory bez przerwy go atakowały, jak gdyby go chciały rozerwać na kawałki. Wielu o tym mówiło, ale nikt nie jest w stanie wyobrazić sobie, co to jest ta Dolina Cienia Śmierci, dopóki sam się w niej nie znajdzie. „Tylko serce zna własną gorycz i nikt obcy nie podziela jego radości.” (Prz 14:10). Strasznie jest znajdować się tutaj!
Wielkie Serce: – Jesteśmy w takiej sytuacji, jakbyśmy się znajdowali na morzu, albo zanurzali w otchłań wód. To tak, jak gdybyśmy byli w sercu mórz i wpadali na samo ich dno. Wydaje się, jakoby bramy ziemi zamknęły się nad nami na zawsze. Ale pamiętajcie: „Kto chodzi w ciemności i nie jaśnieje mu promień światła, ten niech zaufa imieniu Pana i niech polega na swoim Bogu” (Iz 50:10). Jeśli o mnie chodzi, to już wam powiedziałem, że często przechodziłem przez tę dolinę i nie raz wiodło mi się o wiele gorzej niż tym razem, a jednak, jak widzicie, zostałem przy życiu. Nie chciałbym się chlubić, gdyż nie ja sam siebie ratowałem, ale ufam, że i nam z całą pewnością dane zostanie wybawienie. Chodźcie, módlmy się o światło do Tego, który ma moc rozproszyć ciemności otaczające nas i zgromić nie tylko te demony, które nas tutaj otaczają, ale i wszystkie demony przebywające w piekle!

Zaczęli więc modlić się i wołać do Boga, a On zesłał światło i ratunek. Znikła przeszkoda, która zatrzymała ich w drodze, zniknął przepaścisty rów, który przed chwilą znajdował się przed nimi. Droga była wolna! Ale nie był to jeszcze koniec doliny, poszli więc dalej. Naraz poczuli, że coś okropnie cuchnie i wszystkich zaczęło to bardzo trapić. Miłosierna rzekła więc do Chrześcijanki: – Nie jest tutaj tak przyjemnie jak przy Bramie, albo w domu Tłumacza, czy też tam, gdzie przebywaliśmy ostatnio!..
– Niewątpliwie – rzekł jeden z chłopców – ale nie jest jeszcze tak źle tylko przechodzić tędy. Byłoby znacznie gorzej, gdybyśmy musieli pozostać tutaj na zawsze. Chyba się nie mylę sądząc, że jedną z przyczyn, dla której musimy tędy przechodzić do domu przygotowanego dla nas jest to, aby pobyt w nim był nam potem jeszcze słodszy.
– Dobrze powiedziałeś, Samuelu –  rzekł przewodnik – przemówiłeś jak dorosły mężczyzna.
– Jeśli tylko szczęśliwie stąd się wydostanę –  dodał chłopiec –  to będę cenił światło i dobrą drogę o wiele więcej, niż kiedykolwiek przedtem w całym moim życiu!
Przewodnik rzekł wtedy: – Już wkrótce wyjdziemy z tej doliny.
Po chwili Józef zapytał: – A czy można już dojrzeć jej koniec?
Na to przewodnik odpowiedział: – Patrz, uważaj gdzie stawiasz nogi –  za chwilę znajdziemy się pośród sideł!
Szli więc dalej, bardzo ostrożnie stąpając. Pomimo to jednak sidła te sprawiały im dużo trudności. Gdy się tam znajdowali, zauważyli po lewej stronie ciało mężczyzny, leżące w rowie. Było poranione i poszarpane.
Wtedy przewodnik rzekł: – To jest niejaki Niebaczny, który szedł tą drogą, leży tutaj od dłuższego czasu. Towarzyszył mu pan Uważny. Niebaczny wpadł w ręce wrogów i został zabity, ale Uważnemu udało się im ujść. Nie możecie sobie wyobrazić, jak wielu zostaje w tych stronach zamordowanych. A jednak ludzie często zachowują się bardzo głupio i lekkomyślnie, ryzykują wyjście na pielgrzymkę, ot tak sobie, bez przygotowania, bez postarania się 0 przewodnika.

Biedny Chrześcijanin! To prawdziwy cud, że wyszedł cało z tego miejsca. Ocalał, ponieważ był szczególnie umiłowany przez swego Boga, miał też dobre serce, w przeciwnym bowiem razie nie byłby nigdy w stanie tego dokonać!

Wreszcie zbliżyli się do końca doliny. W tym miejscu właśnie, gdzie Chrześcijanin, przechodząc, widział jaskinie, nagle pojawił się na ich drodze olbrzym, imieniem Młot.
Młot zwykł był zwodzić młodych pielgrzymów błędnymi naukami. Zwrócił się on do pana Wielkie Serce po imieniu i rzekł do niego: – Ile już razy zabraniałem ci TO robić!
Wtenczas pan Wielkie Serce spytał: – CO robić?
Pytasz się jeszcze? – krzyczał olbrzym –  Ty wiesz o jakie czyny chodzi! Ale ja położę koniec twojej działalności!
– Proszę bardzo – rzekł pan Wielkie Serce – lecz zanim rozpoczniemy bój, pozwól, że dowiem się, dlaczego musimy walczyć.
W czasie tej rozmowy niewiasty i dzieci stały drżące, nie wiedząc, co robić.
Ty okradasz ten kraj, i to przy pomocy najgorszego rodzaju złodziejstwa – krzyczał Młot.
To są tylko ogólnikowe stwierdzenia, – rzekł pan Wielkie Serce – przejdź do szczegółów!
Wtedy olbrzym rzekł: – Ty trudnisz się rzemiosłem porywania ludzi. Zabierasz niewiasty i dzieci i prowadzisz je do obcego kraju, ze szkodą dla królestwa mego pana.

Pan Wielkie Serce odpowiedział na to: – Ja jestem sługą Boga, który jest na Niebie, a zadaniem moim jest nakłaniać grzeszników do pokuty. Otrzymałem rozkaz, aby czynić wszystko co jest w mojej mocy, i odwracać mężczyzn, niewiasty i dzieci od ciemności ku światłości, a wyrwanych z mocy szatana – prowadzić do Boga. Jeśli to jest przyczyną, dla której się ze mną kłócisz, to możemy przystąpić do pojedynku w każdej chwili.

Olbrzym podszedł do niego, mając w ręku maczugę, a pan Wielkie Serce dobył swego miecza. Nic już więcej nie mówiąc, rozpoczęli bój. Za pierwszym uderzeniem olbrzym powalił pana Wielkie Serce na jedno kolano. Na ten widok niewiasty zaczęły krzyczeć, ale pan Wielkie Serce, przyszedłszy do siebie, natarł na niego tak mocno, iż zranił przeciwnika w ramię. Zażarcie walczyli około godziny, przy czym tak się rozgrzali, że z nozdrzy olbrzyma oddech buchał jak para z gotującego się kotła.

Usiedli w końcu, aby odpocząć. Pan Wielkie Serce przerwę w walce spędził w modlitwie. Niewiasty i dzieci wzdychały i płakały przez cały czas trwania walki.

Gdy nieco odpoczęli i nabrali tchu, ponownie na siebie natarli i pan wielkie Serce powalił olbrzyma na ziemię.
– Pozwól mi powstać! – zawołał wtedy olbrzym.

Pan Wielkie Serce pozwolił mu na to i znów potoczył się bój, w czasie którego olbrzym o mało nie roztrzaskał głowy pana Wielkie Serce swoją maczugą. Widząc to jednak pan Wielkie Serce, zebrawszy wszystkie siły, zaatakował go gwałtownie i przebódł go mieczem pod piątym żebrem. Wtedy olbrzym zaczął słabnąć i nie mógł utrzymać w ręce swej maczugi.
Pan Wielkie Serce uderzył mieczem swym powtórnie, odcinając potężnym ciosem głowę olbrzymia, tak że spadła z jego barków. Widząc to, niewiasty i dzieci bardzo się uradowały, a i pan Wielkie Serce zaczął wielbić Boga za cudowne wybawienie, które im darował.

Gdy złożyli dzięki Panu, wznieśli wspólnymi siłami słup, na którym zatknęli głowę olbrzyma, a pod nim umieścili napis, aby go mogli czytać przechodzący:

Tę głowę ongiś nosił Młot, pielgrzymów straszny wróg.
Wstrzymywał ich i krzyczał, że nie wejdą w Niebios próg.
Aż wreszcie ja, przewodnik ich, odciąłem głowę mu,
Wyrwawszy ich sposobem tym z przedwczesnej śmierci snu.

Wielkie Serce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Anti-Spam Quiz: