Widziałem potem, że dalej rozmawiali.
Gdy pan Wielkie Serce skończył opowiadać o panu Bojaźliwym, Rzetelny zaczął mówić o niejakim panu Własna-wola.
– Udawał, że jest pielgrzymem – mówił pan Rzetelny – choć jestem przekonany, że nigdy nie wszedł na tę drogę przez Ciasną Bramę znajdującą się na początku drogi.
Wielkie Serce: – Czy rozmawiałeś z nim kiedy na ten temat?
Rzetelny: – Tak, i to nie raz, i nie dwa. On zawsze obstawał przy swoim. Nie zwracał uwagi ani na człowieka ani na argumenty, nawet nie brał do serca dobrego przykładu. Zważał na to, co mówiło mu jego serce i do niczego innego nie można go było nakłonić.
Wielkie Serce: – Proszę cię, zechciej mi powiedzieć, jakież on miał zasady, gdyż zapewne wiesz coś o tym.
Rzetelny: – Uważał, że człowiekowi wolno naśladować zarówno cnoty jak i wady pielgrzymów, i że jeśli będzie posiadał i jedne i drugie, na pewno będzie zbawiony.
Wielkie Serce: – Jeśliby powiedział, że i najlepsi nie tylko posiadają cnoty, lecz miewają też i wady, nie można by mu tego było brać za złe. Prawdą jest bowiem, że nikt z nas nie jest całkowicie wolny od grzechu, i dlatego musi ustawicznie czuwać i walczyć z nim. Ale zdaje się, że nie o to mu chodziło. Jeśli cię dobrze zrozumiałem, to jego zdaniem człowiekowi wolno żyć w grzechu, czy tak?
Rzetelny: – Tak, właśnie to miał on na myśli. Był tego zdania i wprowadzał to w życie.
Wielkie Serce: – Ale jakież miał podstawy, aby tak twierdzić?
Rzetelny: – Ach, Powoływał się na to, że w Piśmie Świętym znajduje się uzasadnienie jego poglądów.
Wielkie Serce: – Proszę, zechciej nam przedstawić kilka szczegółów.
Rzetelny: – Zaraz to uczynię.
- Mówił, że umiłowany przez Boga Dawid, miał do czynienia z żonami innych ludzi, a więc i jemu było wolno to czynić,
- Twierdził, że skoro Salomon miał więcej niż jedną żonę, wolno i jemu w tym go naśladować,
- Mówił dalej, że kłamały zarówno Sara, jak i bogobojne położne w Egipcie, a także i Rachab, więc i jemu wolno to robić,
- Dodawał, że na rozkaz swego Mistrza, uczniowie zabrali 0ślicę właścicielowi, a więc i jemu wolno tak postępować;
- Stwierdzał, że Jakub otrzymał dziedzictwo ojca swego drogą podstępu i kłamstwa, nic więc nie przeszkadza i jemu tak samo się zachowywać.
Wielkie Serce: – I to mają być przekonywujące dowody? Naprawdę jesteś pewny, że on miał takie poglądy?
– Słyszałem jak ich bronił, na ich poparcie cytował wyroki ze Słowa Bożego, i przytaczał różne tego rodzaju argumenty.
Wielkie Serce: – To są poglądy, które w ogóle nie p0winny istnieć na świecie!
Rzetelny: – Musisz mnie jednak dobrze zrozumieć, on nie twierdził, że każdemu wolno to czynić, twierdził natomiast, że ci, którzy posiadają cnoty ludzi, którzy swego czasu tak postępowali, mogą robić to samo.
Wielkie Serce: – Chyba nie może być bardziej fałszywego wnioskowania!
Oznaczać to ma bowiem, że ponieważ dobrzy ludzie w słabości zgrzeszyli, to jemu wolno robić to rozmyślnie!
Albo też, jeśli dziecko wskutek gwałtownego wichru, lub potknąwszy się o kamień, wpadnie w błoto i pobrudzi się, to on może świadomie położyć się w nim i tarzać jak świnia!
Któż by pomyślał, że do tego stopnia można być zaślepionym przez moc zła? To jednak, co jest napisane, musi być prawdą: „ci, którzy nie wierzą Słowu, potykają się o nie, na co zresztą są przeznaczeni” [1P 2:8].
Twierdzenie odwrotne, to znaczy, że ci, którzy oddają się grzechom popełnianym przez Bożych Ludzi, na skutek tego posiądą ich cnoty, jest kłamstwem absurdalnym.
Gdy spożywasz ofiarę za grzech ludu Bożego [Oz 4:8]. nie oznacza, że się posiądziesz cnoty tego ludu, podobnie jak nie oznacza, że pies liżący cuchnące wydaliny dzieci – posiądzie ich cnoty.
Nie wyobrażam sobie, aby ktoś, kto ma tego rodzaju poglądy, równocześnie miał w sercu wiarę lub miłość! Jestem jednak pewny, że mu się wielce sprzeciwiałeś. Powiedz proszę, co mógł powiedzieć w swojej obronie.
Rzetelny: – Zwykł był mawiać – Czynić coś stosownie do posiadanych poglądów jest o wiele bardziej uczciwe, aniżeli czynienie czegoś wbrew nim.
Wielkie Serce: – To bardzo niemoralne podejście! Złym jest popuszczać cugle swoim pożądliwościom, ale o wiele gorszym jest grzeszyć, i dla grzechu swego żądać tolerancji! Pierwszy, od wypadku do wypadku staje się zgorszeniem dla otoczenia, ale ten drugi świadomie wiedzie ludzi w pułapkę,
Rzetelny: – Wielu jest ludzi podzielających poglądy tego człowieka, choć nie mówią tego tak otwarcie jak on. To jest też przyczyną, że obecnie tak niewielu myśli o wyruszeniu na pielgrzymkę.
Wielkie Serce: – Powiedziałeś prawdę i jest to istotnie godnym pożałowania. Niemniej ten, który boi się Króla Raju, z tych wszystkich pokus wyjdzie zwycięsko.
Chrześcijanka: – Rzeczywiście – ludzie miewają dziwne poglądy. Znałam jedną osobę, która twierdziła, że na pokutę jest czas wtedy, gdy trzeba będzie umierać.
Wielkie Serce: – Nie jest to mądre! Jeśliby komuś skazanemu na śmierć, dano jako warunek ułaskawienia, przebiegnięcie w ciągu tygodnia dwudziestu mil, to na pewno nie odkładałby tej podróży do ostatniej godziny tygodnia.
Rzetelny: – Masz rację. A jednak większość tych, którzy mienią się być pielgrzymami, tak właśnie czyni!
Jak widzicie, jestem stary i podróżuję tą drogą od długiego czasu, wiele rzeczy już widziałem.
- Widziałem ludzi, którzy rozpoczynali tak, jak gdyby cały świat chcieli poruszyć, ale po kilku dniach ginęli jak Izraelici na pustyni i nigdy nie ujrzeli Ziemi Obiecanej.
- Widziałem też innych, o których początkowo nic nie świadczyło, iż mogą stać się pielgrzymami. Robili wrażenie, że jednego dnia nie będą mogli przeżyć na pielgrzymce, a okazali się pielgrzymami bardzo dobrymi.
- Widziałem takich, którzy rozpoczynali swą pielgrzymkę pędząc naprzód, a po krótkim czasie równie prędko pędzili z powrotem.
- Słyszałem, jak niektórzy początkowo wyrażali się bardzo dobrze o życiu pielgrzyma, a potem bardzo się jemu sprzeciwiali.
- Słyszałem, jak niektórzy wychodząc w drogę do Raju, wołali, że miejsce takie z całą pewnością istnieje; gdy zaś już prawie tam byli, zawracali twierdząc, że Nieba nie ma.
- Inni chełpili się z tego, co będą robić w wypadku, gdy napotkają trudy czy prześladowanie, ale gdy usłyszeli dźwięk fałszywego tylko alarmu, porzucili i wiarę i drogę pielgrzyma.
Gdy tak rozmawiając szli dalej drogą, naraz podbiegł do nich jakiś człowiek wołając: – Panowie i wy, które jesteście słabszej płci, uciekajcie, jeśli wam życie miłe! Przed wami są rozbójnicy!
Wtedy pan Wielkie Serce rzekł: – To pewnie ci trzej, którzy napadli na Małowiernego. Ale my jesteśmy gotowi na spotkanie z nimi.
Poszli naprzód, bacznie się rozglądając, czy czasem gdzieś nie spostrzegą opryszków. Ci jednak, czy to dlatego, że usłyszeli o panu Wielkie Serce, czy też dlatego, że sobie obrali inną ofiarę ogóle się nie pojawili.
Potem Chrześcijanka wyraziła życzenie, aby odpocząć w jakiejś gospodzie, gdyż i ona i dzieci były bardzo zmęczone.
Na to pan Rzetelny rzekł: – Jest tutaj gospoda, tuż przed nami, w której mieszka bardzo czcigodny uczeń Pański, Gajus (Rz 16:23).
Postanowili udać się tam i to tym chętniej, że usłyszeli o nim tak dobre świadectwo pana Rzetelnego.