16 – Dobry Pasterz opiekuje się dziećmi, olbrzym Rozpacz pokonany

Nadszedł wreszcie czas, że pielgrzymi musieli udać się w dalszą drogę. Posłali więc po swoich przyjaciół i spędzili trochę czasu na wspólnej modlitwie, polecając się nawzajem opiece Księcia.

Znaleźli się tacy, którzy przynieśli im coś ze swych rzeczy, nadających się dla słabych i mocnych, dla niewiast i mężczyzn, a tak „zaopatrzyli ich w co potrzeba.” (Dz 28:10) po czym pielgrzymi ruszyli w drogę.

Przyjaciele odprowadzili ich tak daleko, jak to było możliwe, wreszcie jednak rozstali się z nimi, polecając się wzajemnie opiece Króla Niebios.
Na czele gromadki pielgrzymów szedł pan Wielkie Serce. Ponieważ niewiasty i dzieci były słabe i musiały iść wolno, panowie Słabe Serce i Gotów paść mieli większe grono współczujących im podczas drogi.
Gdy rozstali się ze swoimi przyjaciółmi — mieszkańcami miasta Próżność, już po chwili byli na miejscu, w którym zamordowano Wiernego. Zatrzymali się więc i podziękowali Temu, który dał mu moc do przyjęcia męczeństwa z taką odwagą, a dziękowali tym gorącej, że doznali wielu dobrodziejstw, które były owocem jego cierpień.

Potem poszli dalej, a w drodze rozmawiali o Chrześcijaninie i Wiernym, oraz o tym jak do Chrześcijanina, po śmierci Wiernego, przyłączył się Ufny.

Wreszcie znaleźli się obok wzgórza Zysk, gdzie znajduje się kopalnia srebra, która skłoniła Demasa do zaniechania pielgrzymki i do której, jak twierdzą niektórzy, wpadł Zmienny, i zginął. Nad tym też się przez chwilę zastanawiali. Gdy podeszli do starego pomnika, który stał naprzeciw wzgórza Zysk, to jest do słupa solnego, skąd można było zobaczyć Sodomę i jej cuchnące jezioro, nie mogli się nadziwić, jak poprzednio nie mógł wyjść z podziwu i Chrześcijanin, że ludzie posiadający wiedzę i dojrzałość umysłu, tacy jak Demas, mogli być tak zaślepieni, aby zejść z drogi i pójść do kopalni.

Zwrócili jednak uwagę na to, że na naturę ludzką nie ma wpływu świadomość szkód poniesionych przez innych. Nic ludzi nie odstrasza, szczególnie jeśli dobra, na które patrzą bezrozumnym okiem, wydają im się z jakiegoś względu – szczególnie pożądanymi.
Potem widziałem jak szli dalej, aż doszli do rzeki płynącej z tej strony Gór Błogości, nad której brzegami rosną po obu stronach  wspaniałe drzewa, których liście, jeśli się je spożyje, świetnie leczą wszelki przesyt. Murawy tam zielenią się przez cały rok, tam też mogli bezpiecznie położyć się i odpocząć (Ps 23:2).

Nad rzeką tą, na łąkach, znajdowały się owczarnie i zagrody dla owiec. Był tam też budynek specjalnie wzniesiony dla żywienia i wychowania jagniąt, czyli tych niemowląt, które pielgrzymujące matki mają przy sobie. Znajdował się tam także ktoś, komu można je było powierzyć, gdyż umiał obchodzić się z nimi, mając serce pełne miłości i współczucia dla tych maleństw. Do naręcza swego gromadzi baranki i na łonie swym piastować je będzie, a owce które mają maleństwa – delikatnie poprowadzi (Hbr 5:2; Iz 40:11).

Chrześcijanka poleciła swoim czterem córkom, aby swoje dzieci oddawały pod opiekę temu Pasterzowi, aby mogły tu nad wodami mieszkać, znaleźć ochronę, opiekę i pielęgnację, żeby żadnemu z nich niczego nie zabrakło. Szuka zaginionych, rozproszone sprowadza z powrotem, zranione opatruje, chore wzmacnia, tłustych i mocnych strzeże, a pasie sprawiedliwie. (Jer 23:4; Ez 34:11-16). Tutaj im nigdy nie brakuje pokarmu, napoju ani odzieży. Chronione też są od złodziei i zbójców. Ich opiekun raczej poniósłby śmierć, aniżeli pozwolił na to, by choć jedno z powierzonych Mu dzieci miało zginąć. Poza tym otrzymują dobre wychowanie w karności i w napominaniu, a także uczą się chodzić prawymi drogami, co jak wiadomo jest wynikiem działania wielkiej łaski Bożej.

Tutaj są czyste rzeki, przyjemne łąki, wonne kwiaty, rozmaitość drzew, szczególnie takich, które przynoszą smaczne owoce (nie takie, jak te, które Mateusz jadł, a które spadły poprzez mur z drzewa rosnącego w ogrodzie Belzebuba!). Owoce rosnące tutaj dają zdrowie tym, którzy go nie mają, a umacniają je u tych, którzy są zdrowi. Córki Chrześcijanki chętnie zgodziły się oddawać swoje maleństwa pod opiekę Dobrego Pasterza. Zachęciła je do takiej decyzji i ta okoliczność, że wszystkie dzieci utrzymywane były na koszt Króla. Był to jakby szpital dla małych dzieci i dom sierot zarazem.

Poszli więc dalej. Gdy doszli do miejsca, w którym Chrześcijanin, wraz z swoim towarzyszem przeszli przez płot, udając się na manowce, (na których złapał ich olbrzym Rozpacz i wtrącił do lochu w Zamku Zwątpienia), usiedli i zastanawiali się, co byłoby najlepiej zrobić. Skoro bowiem szli tak silną grupą, a szczególnie wobec tego faktu, że mieli pana Wielkie Serce jako swego przewodnika, pomyśleli, że zanim udadzą się w dalszą drogę, byłoby może najlepiej zaatakować olbrzymia, zburzyć jego zamek i ewentualnie uwolnić pielgrzymów, których więzi.

Jedni mówili tak, drudzy znów inaczej. Jeden kwestionował, czy wolno im iść na teren nie poświęcony, inny zaś twierdził, że wolno, jeśli cel jest słuszny.

Wreszcie pan Wielkie Serce rzekł: – Jakkolwiek to, co powiedzieliście o słusznym celu nie może mieć zastosowania we wszystkich wypadkach, to jednak otrzymałem rozkaz sprzeciwiania się grzechowi, przezwyciężania zła i bojowania dobrego boju wiary. A powiedzcie mi, proszę, z kim mam bojować ten dobry bój, jeśli nie z olbrzymem Rozpacz? Będę zatem próbował pozbawić go życia i zburzyć Zamek Zwątpienia.

Następnie zapytał: – Kto pójdzie ze mną?
Na to stary pan Rzetelny rzekł: – Ja.
– My też pójdziemy! – rzekli czterej synowie Chrześcijanki: Mateusz, Samuel, Józef i Jakub, a byli oni młodymi mężczyznami pełnymi siły (1J 2:13-14). Pozostawili więc niewiasty na drodze, a z nimi jako straż, do czasu ich powrotu – panów Słabe Serce i Gotów-paść z jego kulami.

Jakkolwiek blisko tego miejsca mieszkał olbrzym Rozpacz, ci którzy trzymali się prawej drogi byli tak bezpieczni, że nawet małe dziecię rządzić by nimi (opiekować się) mogło (Iz 11:6).

Pan Wielkie Serce i pan Rzetelny w towarzystwie czterech synów Chrześcijanki, udali się w kierunku Zamku Zwątpienia, aby tam potykać się z olbrzymem Rozpacz. Gdy doszli do bramy zamkowej, zaczęli niezwykle głośno się do niej dobijać, żądając wpuszczenia ich do wnętrza.
Na to stary olbrzym podszedł do bramy, (a w ślad za nim jego żona Nieufna) i zawołał: – Kto tam? Kim jest ten, kto śmie naprzykrzać się olbrzymowi Rozpacz?
Pan Wielkie Serce odpowiedział: – Nazywam się Wielkie Serce, jeden z przewodników Niebiańskiego Króla, prowadzący pielgrzymów do domu. Żądam, byś otworzył bramę. Przygotuj się też do walki, gdyż zamierzam ściąć ci głowę i zburzyć twój zamek.

Olbrzym Rozpacz, który był przekonany, że jego, który pokonywał aniołów, żaden człowiek nie jest w stanie zwyciężyć, powiedział do siebie: – Czy mam się bać jakiegoś pana Wielkie Serce?

Założył zbroję i wyszedł na bój. Na głowie miał stalowy hełm, nosił ognisty pancerz, na nogach miał żelazne buty a w ręku olbrzymią maczugę.

Sześciu mężczyzn uderzyło na niego, osaczając go z tyłu i z przodu. Gdy zaś przybiegła mu na pomoc jego żona, olbrzymka Nieufna, pan Rzetelny powalił ją na ziemię jednym ciosem miecza. Walczyli tak z całej mocy – wszak chodziło o życie lub śmierć, aż wreszcie powalili olbrzyma Rozpacz na ziemię.

Nie łatwo im jednak było go zabić, walczył i szamotał się do końca, trudny do zabicia jak kot (według popularnego powiedzenia).
W końcu jednak pan Wielkie Serce zabił go i odciął mu głowę. Następnie zabrali się do burzenia Zamku Zwątpienia, co nie przedstawiało wielkiej trudności, skoro olbrzym R02pacz już nie żył. Burzenie zajęło im siedem dni. W lochach zamczyska znaleźli uwięzionych pielgrzymów, a mianowicie niejakiego pana Bez-nadziei, zamorzonego głodem prawie na śmierć, oraz jego córkę Trwożliwą. Tych dwoje udało się uratować żywych. Zdumieli się, gdy zobaczyli, ile trupów leżało tu i tam na dziedzińcu zamkowym. Jeszcze więcej ciał i kości znajdowało się w lochach!

Po dokonaniu tego bohaterskiego czynu, pan Wielkie Serce ze swymi towarzyszami zaopiekowali się panem Bez-nadziei i jego córką Trwożliwą, którzy byli porządnymi ludźmi.

Następnie pogrzebali ciało olbrzyma pod kupą kamieni, a głowę jego zabrali ze sobą jako dowód dokonanego czynu, po czym powrócili do reszty towarzyszy. Gdy panowie Słabe Serce i Gotów-paść stwierdzili, że rzeczywiście widzą głowę olbrzyma Rozpacz, nie posiadali się z radości. Ponieważ Chrześcijanka umiała grać na skrzypcach, a jej córka Miłosierna na lutni, podzielając ich radość – postanowiły im zagrać. Nawet pan Gotów-paść chciał koniecznie z radości tańczyć, ujął więc córkę pana Bez-nadziei za rękę i puścili się w tany na drodze. Co prawda, nie mógł tańczyć bez podpierania się choć jedną kulą, ale zapewniam was, że taniec szedł mu wcale nieźle, a i dziewczynę trzeba pochwalić, gdyż wdzięcznie się poruszała w takt muzyki.

Jeśli chodzi o pana Bez-nadziei, to jemu nie tyle chciało się tańczyć, co jeść, jako że olbrzym głodził go. Chrześcijanka dała mu kilka kropel ze swojej butelki, zawierającej lek na orzeźwienie ducha, udzieliwszy mu pierwszej pomocy, następnie zaś przygotowała posiłek. Niedługo starszy pan zaczął przychodzić do siebie, i rychło poczuł się zupełnie dobrze.
Potem widziałem w moim śnie jak po dokonaniu tego wszystkiego, pan Wielkie Serce wziął głowę olbrzyma, zatknął ją na drągu i umieścił przy drodze naprzeciw pomnika wniesionego niegdyś przez Chrześcijanina dla ostrzeżenia innych pielgrzymów przed wchodzeniem na jego tereny.
Następnie pod głową tą umieścił marmurową tablicę, a na niej następujący napis:

To Rozpaczy głowa. Ten, który był pielgrzymów
Wrogiem i postrachem, gdyż jednym był z olbrzymów,
Z ręki pana Wielkie Serce legł; Nieufną, jego
Żonę, pan Rzetelny zaś zgładził z świata tego.

Bez-nadziei z córką swą – imię jej Trwożliwa –
Wolni! Padł zwątpienia gmach, pusty loch więzienia!
Gdyby w to ktoś zwątpić chciał, niechaj rzuci okiem
Na tę głowę, na gruzy i jak tanecznym krokiem
Nawet i kalecy swą radość okazują!
Precz zwątpienie! Precz trwogi! Wszak wolność zyskują! 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Anti-Spam Quiz: