2 – Chrześcijanka decyduje się wyruszyć

Następnej nocy Chrześcijance śniło się, że widziała otwierający się przed nią szeroki zwój pergaminu, na którym były spisane wszystkie jej uczynki. Wydawało jej się, że wszystkie oskarżały ją. Wówczas zawołała we śnie: – Boże! bądź miłościw mnie grzesznej (Lk 18:13). Dzieci usłyszały, że krzyczy przez sen.
Potem zdawało jej się, że widzi dwóch złoczyńców stojących przy jej łóżku i mówiących: – Co zrobimy z tą niewiastą? Wszak woła o zamiłowanie we śnie i na jawie. Jeśli dopuścimy do tego, aby poszła dalej w tym kierunku, to utracimy ją, tak jak utraciliśmy jej męża, Musimy więc wszelkimi sposobami sprawić, aby przestała rozmyślać o tym, co ją czeka w przyszłości. W przeciwnym bowiem razie zostanie pielgrzymem, choćbyśmy dawali jej w zamian cały świat.

Obudziła się zlana potem, drżąc na całym ciele. Po chwili jednak znów zasnęła i zdawało jej się, że widzi swego męża, Chrześcijanina, w chwale – pomiędzy wieloma Nieśmiertelnymi, trzymającego w ręku harfę.

Grał na niej stojąc przed Siedzącym na tronie, wokoło głowy którego była tęcza. Zdawało jej się również, że widzi jak mąż jej skłonił głowę twarzą ku złotej posadzce, która była pod nogami Księcia, mówiąc: – Z całego serca dziękuję Ci, mój Panie i Królu za to, żeś mnie przyprowadził na to miejsce.

Wówczas cały chór niebiańskich istot, które stały wokoło, wydawszy radosny okrzyk, począł grać na swoich harfach. Żadna żywa istota nie mogła jednak zrozumieć tego co powiedzieli, poza Chrześcijaninem i jego towarzyszami.

Następnego poranka, gdy wstała i spędziła chwilę czasu na modlitwie razem ze swymi dziećmi, ktoś głośno zastukał do drzwi. Na to rzekła: – Jeśli przychodzisz w Imieniu Pańskim, wejdź!
Przybysz odpowiedział: – Amen, otworzył drzwi i wchodząc pozdrowił ich słowami: – Pokój temu domowi.
Gdy wypowiedział to pozdrowienie, zwrócił się do Chrześcijanki następującymi słowami: -Czy wiesz po co przyszedłem?
Gdy to usłyszała, zarumieniła się i zaczęła drżeć, a serce jej napełniło się gorącym pragnieniem dowiedzenia się, skąd przyszedł ten wysłannik i jakie jej przyniósł poselstwo.
On zaś zaczął do niej mówić tak: – Nazywam się Tajemnica i mieszkam razem z tymi, którzy są na wysokościach. Mówią tam, że pragniesz udać się do Niebiańskiego Grodu. Słyszano i o tym, że zdajesz sobie sprawę z krzywdy wyrządzonej swojemu mężowi nieczułością i odmową wspólnego wyruszenia w drogę, oraz przez utrzymywanie tych oto dzieci w nieświadomości.
Chrześcijanko! Miłosierny posłał mnie, abym ci powiedział, że jest On Bogiem, który z radością wybacza, i że przebaczenie mnóstwa win jest Jego radością. Rozkazał mi On również, abym ci oznajmił, że zaprasza cię, byś przyszła przed Jego Oblicze, do Jego stołu, a On będzie cię karmił obfitością Swego domu i błogosławieństwem Jakuba, twego praojca. Znajduje się tam również i twój były mąż, Chrześcijanin, wraz z tysiącami  towarzyszy, wpatrując się zawsze w Oblicze Tego, który daje życie patrzącym Nań. Oni wszyscy będą się bardzo radować, słysząc odgłos twoich kroków, gdy przekraczać będziesz próg Domu Ojca Niebieskiego.

Słowa te głęboko zawstydziły Chrześcijankę, opuściła nisko głowę, a Gość jej tak ciągnął dalej: – Chrześcijanko, oto przyniosłem ci list od Tego, który jest Królem twego męża. Wzięła ten list, otworzyła go, a woń bijąca od listu przypominała wonność wybornych maści i różanego olejku (PnP 1:3). Był on napisany złotymi literami, a treścią jego było, iż Król pragnął, aby uczyniła to samo co Chrześcijanin, jej mąż, ponieważ jest to jedyny sposób wejścia do Jego Miasta i zamieszkania w Jego obecności, z radością, na zawsze.

Przeczytanie tych słów napełniło jej serce niewymownym szczęściem. Zawołała więc z płaczem, zwracając się do swego Gościa: – Panie, czy zechcesz zabrać mnie i dzieci moje ze sobą, abym również mogła pójść i oddać cześć Królowi?
Wówczas Gość powiedział: – Chrześcijanko, przed słodyczą jest gorycz. Musisz podobnie jak ten, który poszedł przed tobą, wejść do Niebiańskiego Grodu przez wiele trudów. Dlatego też radzę ci uczynić to, co zrobił twój mąż,  Chrześcijanin. Idź do Ciasnej Bramy, która znajduje się po drugiej stronie równiny, tam bowiem zaczyna się droga, którą musisz pójść.

Życzę ci szczęśliwej podróży. Radzę ci również, abyś list ten ukryła na piersi i abyś go często czytała – sobie i swoim dzieciom, aż będziecie znali jego treść na pamięć. Jest to bowiem jedna z pieśni, którą będziesz śpiewała w Domu do którego pielgrzymujesz (Ps 119:54). Musisz też oddać list przy Bramie Niebiańskiego Grodu.

Widziałem potem w moim śnie, że pan Mądry zdawał się być sam pod wrażeniem opowiadanej przez siebie historii. Mówił więc dalej: Chrześcijanka zawołała swoich synów i zaczęła tak do nich przemawiać: – Synowie moi, jak sami widzieliście, dusza moja ostatnio wielce przeżywam śmierć waszego ojca. Nie dlatego, jakobym wątpiła, że jest obecnie szczęśliwy, gdyż co do tego mam całkowitą pewność. Zastanawiałam się również poważnie nad moim i waszym stanem, który, niestety, jest opłakany. Sposób, w jaki odnosiłam się do waszego ojca w jego utrapieniu, jest również brzemieniem dla mego sumienia. Skierowałam swoje i wasze serca przeciwko niemu i nie zgodziłam się na pójście wraz z nim na pielgrzymkę.
Myśli moje są tak straszne, że niewątpliwie zabiłyby mnie, gdyby nie sen, który miałam ubiegłej nocy i pociecha, którą otrzymałam dziś rano od naszego Gościa. Pakujmy się i chodźmy do tej Bramy, od której rozpoczyna się droga do Niebiańskiego Kraju, abyśmy mogli zobaczyć się z waszym ojcem i przebywać razem z nim i jego towarzyszami w pokoju, stosownie do prawa tego Kraju.

Słysząc to, dzieci poczęły płakać z radości, że serce ich matki powzięło taką decyzję. Gość ich pożegnał się i odszedł, a oni zaczęli przygotowywać się do wyruszenia w podróż.

W trakcie tych przygotowań zapukały do drzwi dwie sąsiadki. Na pukanie Chrześcijanka odpowiedziała podobnie jak poprzednio: – Jeśli przychodzisz w Imieniu Pańskim – wejdź!
Zdumienie ogarnęło kobiety, gdy usłyszały takie słowa, niczego podobnego bowiem dotąd nie słyszały z jej ust.

Weszły jednak do środka i zobaczyły, że Chrześcijanka przygotowuje się do opuszczenia swego domu. Zaczęły więc mówić do niej: – Powiedz nam, sąsiadko, co to ma znaczyć?

W odpowiedzi na to Chrześcijanka zwróciła się do starszej z tych dwóch, której na imię było pani Lękliwa: – Przygotowuję się do podróży.
Lękliwa była córką pana Lękliwego, którego spotkał Chrześcijanin na Wzgórzu Trudów. To on właśnie, w strachu przed lwami, chciał namówić go do powrotu.

Lękliwa: – Proszę, powiedz mi, do jakiej to podróży?
Chrześcijanka: – W ślad za moim mężem – i przy tych słowach rozpłakała się.
Lękliwa: – Mam nadzieję, że tego nie uczynisz, chociażby ze względu na twe dzieci, i nie zachowasz się w sposób, który ubliżałby godności kobiecej!
Chrześcijanka: – Dzieci pójdą ze mną, ani jedno nie ma zamiaru pozostać tutaj.
Lękliwa: – Do głębi serca jestem poruszona tą wiadomością. Kto lub co sprawiło, że taki pomysł przyszedł ci do głowy?

Chrześcijanka: – Sąsiadko, gdybyś wiedziała to wszystko, co ja wiem, niewątpliwie też poszłabyś ze mną!
Lękliwa: – Cóż to jest za powód, proszę powiedz mi, który sprawia, że serce twe odwraca się od przyjaciół i kusi, aby się udać nie wiadomo dokąd?
Chrześcijanka na to odpowiedziała: – Od czasu gdy mąż mój odszedł ode mnie, doznawałam wielkich cierpień, szczególnie zaś od chwili, gdy przeszedł na drugą stronę rzeki. Najbardziej mnie jednak dręczy myśl o moim gburowatym zachowaniu się w stosunku do niego, gdy znajdował się w utrapieniu. A zresztą – obecnie jestem w takim samym stanie utrapienia, w którym on się wówczas znajdował, i nic nie przyniesie mi ulgi, jedynie pójście na pielgrzymkę.

Poprzedniej nocy śniło mi się, że go widziałam. O, jak bardzo pragnę być razem z nim! On teraz przebywa w obecności Króla tego Kraju, siedzi i je przy Jego stole, stał się towarzyszem Nieśmiertelnych i otrzymał dom, w porównaniu z którym najwspanialsze pałace tutaj na ziemi wydają się być tylko kupą gnoju (2Kor 5:1-4). Książę tego miejsca posłał również po mnie, obiecując i mnie przyjąć, jeśli do Niego przyjdę. Przed chwilą był u mnie tutaj Jego posłaniec i przyniósł mi list, w którym Król mnie zaprasza. Przy tych słowach wyciągnęła swój list i przeczytała go sąsiadkom, po czym zapytała – Cóż więc powiecie na to?

Lękliwa: – Ależ ciebie i twego męża ogarnęło prawdziwe szaleństwo, które was chce wepchnąć w najgorsze nieszczęścia! Przecież słyszałaś, z czym twój mąż się spotkał zaraz na początku tej drogi, o czym może zaświadczyć nasz sąsiad, pan Uparty. Szedł przecież razem z nim i Chwiejny, ale tylko do chwili, gdy jako ludzie rozsądni zatrzymali się, bojąc się iść dalej. Ponadto, na swej drodze spotkał się z Lwami, Apolionem, Doliną Cienia Śmierci i wieloma innymi przeszkodami. Nie wolno ci też zapomnieć o niebezpieczeństwach, które mu groziły na Targach Próżności. A jeśli jemu, mężczyźnie, było tak trudno przejść przez te wszystkie próby, to cóż dopiero tobie, słabej niewieście? Zastanów się również i nad losem tych czworga dzieci, które są ciałem z twego ciała i kością z twoich kości. Nawet gdybyś sama chciała rzucić się na pastwę losu, to ze względu na dzieci – owoc twego łona, pozostań w domu.

Chrześcijanka odpowiedziała jej tak: – Nie mogę zostać, w tej chwili mam sposobność uzyskania wspaniałej nagrody, byłabym najgłupszą niewiastą, gdybym ją zaniedbała. To wszystko zaś, o czym mi mówisz, te wszystkie niebezpieczeństwa, z którymi się prawdopodobnie spotkam, nie odstręczają i raczej przekonują, że mam rację. Wszak przed słodyczą przychodzi gorycz. To sprawia, że słodycz będzie jeszcze słodsza. Ponieważ więc nie przyszłaś do mego domu w imieniu Bożym, tak jak powiedziałam, gdy wchodziłaś, proszę, odejdź i nie niepokój mnie więcej.

Wówczas Lękliwa obrzuciła ją obelgami i rzekła do towarzyszącej jej niewiasty, imieniem Miłosierna: – Pozostawmy ją własnemu losowi, skoro gardzi naszą radą i towarzystwem.
Ale Miłosierna stała nadal nieruchomo. Nie mogła pogodzić się tak łatwo ze zdaniem swej sąsiadki, a to z dwóch powodów:

  • Po pierwsze bardzo miłowała Chrześcijankę i wielce jej współczuła, rzekła więc w sercu swoim: – Jeśli moja sąsiadka koniecznie chce iść, to ja ją choć kawałeczek odprowadzę i może jej w czymś pomogę.
  • Po drugie, zaczęła ubolewać nad stanem własnej duszy, gdyż słowa Chrześcijanki zrobiły na niej duże wrażenie. Dlatego też powzięła w sercu swym takie postanowienie: porozmawiam jeszcze z Chrześcijanką, a jeśli w tym, co mówi, istotnie znajdę prawdę i życie, to chętnie pójdę razem z nią.

Miłosierna odpowiedziała Lękliwej: – Sąsiadko przyszłam istotnie dziś rano razem z tobą, aby odwiedzić Chrześcijankę. Ponieważ jednak, jak widzisz, żegna się ona ze swoim krajem, zamierzam ją odprowadzić troszeczkę w ten słoneczny poranek, by jej w drodze nieco dopomóc.
Drugi powód przemilczała, zachowując go w swoim sercu.

Na to pani Lękliwa: – Trudno, widzę, że i ty masz chęć popełnić jakiejś głupstwo. Ale strzeż się póki czas! Póki jesteśmy poza niebezpieczeństwem, jesteśmy bezpieczne, gdy ,jednak w nie wpadniemy, będzie za późno na powrót.

Tak więc pani Lękliwa powróciła do swego domu, a Chrześcijanka wyruszyła w podróż. Lękliwa, gdy tylko weszła do swego domu, natychmiast posłała po swe sąsiadki, a mianowicie panią Wrogie-oczy, panią Zarozumiałą, panią Lekkomyślną i panią Nic-nie-wiedzącą. Gdy przyszły do niej, zaczęła im opowiadać o Chrześcijance i o podróży, w którą zamierzała wyruszyć.

Opowieść swą tak zaczęła: – Drogie sąsiadki! Mając mało pracy dziś rano, udałam się w odwiedziny do Chrześcijanki. Gdy stanęłam przed drzwiami jej domu i zapukałam stosownie do naszego zwyczaju, odpowiedziała mi słowami: – Jeśli przychodzisz w imieniu Bożym, wejdź. Weszłam więc, myśląc, że wszystko jest w porządku. Gdy jednak znalazłam się wewnątrz, zobaczyłam, że przygotowuje się ona do opuszczenia miasta, i to wraz z dziećmi! Zapytałam ją więc, co to ma znaczyć, na co mi odpowiedziała krótko, że zamierza udać się na pielgrzymkę, podobnie jak uczynił to jej mąż. Opowiedziała mi również swój sen i powiedziała, że Król tego Kraju, w którym przebywa jej mąż, przysłał jej list, zapraszając ją do pójścia tam.

Na to rzekła pani Nic-nie-wiedząca: – I co, myślisz, że istotnie pójdzie?
Na pewno pójdzie – odparła pani Lękliwa – bez względu na następstwa tego kroku. Wnioskuję tak z tego, że to, co było moim najsilniejszym argumentem, aby ją nakłonić do pozostania w domu, obrazy niebezpieczeństw czekających ją w drodze, jest dla niej raczej bodźcem, zachęcającym do wyruszenia. Określiła to pokrótce tymi słowami: Przed słodyczą jest gorycz, apotem słodycz jest bardziej słodka.

Wtedy pani Wrogie-oczy rzekła: – C0 za zaślepiona i głupia niewiasta! Czyż niczego nie zechce nauczyć się z cierpień swego męża? Jeśli o mnie chodzi, to jestem przekonana, że gdyby on ponownie się znalazł między nami, pozostałby na pewno w domu, rad z zachowania całej skóry, a nie ryzykowałby przeżywania tylu niebezpieczeństw niepotrzebnie.

Zabrała głos również pani Niewyrozumiała, mówiąc: – Precz z miasta z tymi fanatycznymi ludźmi! Ja osobiście cieszę się z tego, że się jej pozbędziemy. Gdyby pozostała tutaj, przejawiając podobne skłonności jak obecnie, to któż by mógł przy niej mieszkać spokojnie? Byłaby albo małostkowa, albo nietowarzyska, albo chciałaby ciągle rozmawiać o tych sprawach, których żaden mądry człowiek nie byłby w stanie słuchać.

Dlatego też ja, ze swej strony, nigdy nie będę żałowała jej odejścia. Niech sobie idzie, a na jej miejsce niechaj przyjdzie ktoś lepszy. Świat jest po prostu nie do zniesienia od czasu, gdy pojawili się na nim ci dziwaczni szaleńcy.

Potem pani Lekkomyślna uzupełniła te uwagi w następujący sposób: – Najlepiej zakończmy rozmowę o niej. Wczoraj byłam u pani Rozpustnej, gdzie było tak wesoło, jak gdybyśmy były dziewczynkami. Wiecie kto jeszcze był? Była pani Lubiciało, pan Lubieżnik, pani Nieczysta i kilka innych osób. Była muzyka i tańce i wszystko inne dla pełnej przyjemności. Muszę powiedzieć, że zacna gospodyni jest pełną uroku, urodzoną wysoko niewiastą, a i pan Lubieżnik jest nie mniej przyjemnym kompanem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Anti-Spam Quiz: