10 – Gwałtowność wobec Nieba

Musimy wywrzeć przemoc wobec Nieba.

„Królestwo niebieskie doznaje przemocy”. Choć niebo jest nam darowane, musimy podjąć dla niego trud. Izraelici otrzymali Kanaan za darmo, ale musieli walczyć z Kananejczykami. Nie zaprowadzi nas do nieba leniwe pragnienie lub zaspana modlitwa, trzeba tu gwałtowności.

Nasza żarliwość dla Nieba jest pokazywana w Biblii,

przez wiele alegorii i metafor pokazujących wysiłek, wytrwałość i gorliwość.

(1.) Jedna z metafor to staranie się. [Lk 13:24] mówi: „Starajcie się wejść przez ciasną bramę.” W Greckim oryginale Pism słowo to oznacza dążenie usilne i przemożne.

(2.) Innym obrazem jest walka zapaśnicza, która jest wywieraniem fizycznej przemocy na rywalu. [Ef 4:12]. Jesteśmy wezwani do zmagania się z grzesznym ciałem, oraz z mocami piekielnymi.

(3.) Następny obraz to biegacz na stadionie [1 Kor 9:24] „Przeto tak biegnijcie, abyście nagrodę zdobyli”. Mamy długi dystans z ziemi do nieba a czasu na dobiegnięcie niewiele. Dlatego trzeba ruszać już. W wyścigu tym nie tylko musimy odłożyć wszystkie obciążenia, które przeszkadzają biec, ale wytężyć wszystkie siły ciała, z pełnym skupieniem, nie zważając na zmęczenie, mając przed oczami nagrodę, oczekującą na zwycięzcę. Biegnąc w tym biegu Paweł Apostoł poświęcał wszystko. [Flp 3:14]. Ale jak my mamy znaleźć siłę do tego biegu?

Wielu ludzi samych siebie uczyniło niezdatnymi biegaczami – upili się przyjemnościami tego świata. Pijani nie nadają się na biegaczy a już szczególnie w tak długim i wyczerpującym wyścigu.

Inni zaniedbują wyruszenie w wyścig przez całe swoje życie, a gdy przychodzą choroby i zbliża się śmierć, wtedy wyruszają. Chory jednak nie nadaje się nawet do chodzenia a cóż dopiero do morderczego biegu. Zdaję sobie sprawę z tego, że na prawdziwe nawrócenie nigdy nie jest za późno, ale umyślne rozpoczynanie na łożu śmierci biegu z ziemi do nieba jest absurdalne.

(4.) Gorliwość dla nieba jest też przyrównana do walki, która sama w sobie jest wywieraniem przemocy, [1 Tm 4:12]. „Staczaj dobry bój wiary”. Nie wystarczy nawet być robotnikiem, trzeba być wojownikiem. To prawda, że w niebie, zawiesimy naszą zbroję na ścianie, jako symbol zwycięstwa, ale teraz jest dies praelii, [dzień bitwy] i musimy „staczać dobry bój wiary”. Jak Hannibal musiał przedzierać się przez Alpejskie skaliste bezdroża, tak mu musimy przedzierać się do Nieba. Nie wystarczy jakoś tam się modlić, ale modlić się żarliwie, [Jakuba 6:16]. Takim właśnie jest wdzieranie się do nieba przemocą.

Powody, dlaczego wdzieramy się do Nieba to:

(1.) Polecenie samego Boga. On stanowił prawo, że każdy, kto spożywa owoce raju, będzie jadł je ze spoconym od trudu czołem. [2 Piotra 1:10] „Dlatego, bracia, tym bardziej dołóżcie starań, aby swoje powołanie i wybranie umocnić”.

(2.) Boże postanowienie. Pan w swoim odwiecznym zamiarze złączył osiągnięcie celu ze środkami jakie do tego prowadzą: wysiłek z wejściem przez bramę, wytrwały bieg z koroną nieba. Nie możemy myśleć o wejściu do nieba bez wysiłku i walki, tak jak nie można myśleć, że dotrzemy do celu podróży, gdy w ogóle nie wyruszyliśmy w drogę. Kto spodziewa się zbiorów bez orki i siewu? Jak możemy oczekiwać żniw chwały bez wcześniejszego wysiłku i potu? – Mimo, że z powodu Chrystusa cena za nasze zbawienie jest już zapłacona, to nie jest to odbiór towaru od posłańca, lecz raczej podbój nowego terytorium.

(3.) Musimy wdzierać się do nieba, rozumiejąc jak trudną pracą jest zdobywanie królestwa. Po pierwsze, musimy być wyrwani z innego królestwa „Królestwa ciemności,” [Dz 26:18]. To trudne, wyrwać się ze swego naturalnego stanu, a my właśnie zostaliśmy odcięci od dzikiej oliwki i wszczepieni w Chrystusa. Ciągle jest nowa praca do zrobienia, następne grzechy mają obumrzeć; pojawiają się nowe pokusy – i trzeba się im oprzeć, nowe łaski zaś czekają aby zacząć nimi żyć. Chrześcijanin nie tylko otrzymuje łaskę wiary, ale wzrasta „z wiary w wiarę” [Rz 1:17]. Nie stanie się to bez gwałtowności.

Musimy zdobyć niebo walką bo gwałtownie na nas nastają, byśmy tam nigdy nie dotarli:

(1.) Przeciwstawia się temu nasze serce. Oto dziwny paradoks: człowiek, który naturalnie pragnie szczęścia – walce o niebo się sprzeciwia. Chce być zbawiony, ale nienawidzi świętej przemocy, dzięki której może się to ziścić.

(2.) Wszystkie moce piekła sprzeciwiają się temu. Szatan staje po naszej prawicy, tak jak kiedyś stanął obok Jozuego, [Zachariasza 3:1] . Musimy podejść do niebiańskiego biegu i zbawienia naszej duszy tak samo serio, jak Czerwony Smok, który wysila się by do tego nie dopuścić, a czeka z niecierpliwością aby móc nas pochłonąć. Bez płomiennej miłości do Zbawiciela nie oprzemy się gorącej gwałtowności pokusy.

Musimy być gwałtowni i waleczni, ponieważ jest to sprawa najwyższej wagi.

Człowiek nie powinien toczyć boju o rzeczy tego nie warte, ale o sprawy życia, rodziny i kraju. Tym jest właśnie walka o niebo.

(1.) Co chcemy ocalić – drogocenną duszę. Jakież ciężary bierzemy na siebie, by nakarmić i wypielęgnować ciało, a przecież to bardziej pospolita część naszej istoty! O ileż większy wysiłek powinniśmy włożyć by pielęgnować naszą duszę! Ciało jest jak pospolity żelazny pierścień, ale dusza – oto osadzony w nim drogocenny diament. Dusza jest lustrem w którym widać obraz Boga. W odbiciu tym wiele jest cieni, często brak wyrazistości, Chrystus jednak uznał, że dusza warta jest Jego przelanej krwi, czyż mamy sądzić, że nie warto dla niej wylać potu.

(2.) Rozważ, co jest do zdobycia – królestwo. Jakież walki toczone są o ziemskie korony i królestwa, wielu jest gotowych popłynąć po koronę przez rzekę krwi. Niebo jest prawdziwym królestwem, naprawdę warto o nie walczyć Non ad sudorem tantum sed sanguinem, [Nawet za cenę przelania krwi]. Nadzieja królestwa (mówi św. Bazyli) powinna być radością dla Chrześcijanina we wszelkich trudach i cierpieniach.

Nieba nie zdobędziemy bez gwałtowności, z powodu naszej skłonności do zaniedbywania prawdziwej religijności.

Oto Bóg zrządzi, że zostajemy zachęceni do świętego obowiązku, ale po jakimś czasie znowu tracimy zapał, jak roślina bez wody. Po odtajaniu zamarzniętej duszy ogniem Bożym, skłonni jesteśmy aby zastygnąć ponownie. Dlatego przemoc jest ważna. Serce, tak jak zegarek ze sprężyną, musi we właściwym czasie zostać nakręcone – inaczej zatrzyma się, dlatego należy nakręcać je przez modlitwę i medytację. Mamy wybór: ogień miłości Boga opuści nas, gdy zostanie zaniedbany, lub wybuchnie w nas, rozrywając to co stare.

Chrześcijanin świadom własnej zmienności i słabości w dobrym będzie przekonany, aby wywrzeć na sobie świętą przemoc.

Nie jest łatwo wejść do nieba

(1.) Jeśli przemoc i gwałtowność jest naszym przeznaczeniem, widać, że nie jest tak łatwo wejść do nieba jak ludziom się wydaje. Tak wielu przykazaniom trzeba być posłusznym, tak wiele jest obietnic, którym trzeba uwierzyć, tak wiele zdradliwych skał ominąć, że jest to zadanie trudne. Niektórzy wytyczają łatwe drogi do nieba, przez leniwe pragnienie, łzę w kącie oka, ale Słowo mówi, że nie wejdziemy tam bez śmiertelnego zmagania. Praca do wykonania jest wielka. Zwodnicze serce musi zostać wymienione. Człowiek w głębi swej odziedziczonej po Adamie, grzesznej natury, nie tylko nie chce łaski, ale jej nienawidzi.

Naturalny człowiek jest wrogiem dobra i złości się na łaskę nawracającą go. Czy myślicie, że jest łatwo otrzymać przemienione łaską serce? Czy do dumnego serca pokora przychodzi „ot tak”? Czy ziemskiemu sercu łatwo stać się sercem niebiańskim? Czy można to zrobić bez przemocy? Do nieba idzie się pod górę, spocimy się, zanim wejdziemy na szczyt.

(2.) Odwrotnie, piekło jest zdobywane bez wysiłku. Bramy piekła otwierają się same (tak jak żelazna brama w historii uwolnienia Piotra Apostoła [Dz 12:10]). Jeśli jednak mamy wejść do nieba, musimy zaatakować, fosę trzeba zasypać westchnieniami i łzami, na wysoki mur wejść po drabinie wiary, a potem walczyć mieczem. Podobnie było gdy Żydzi odbudowywali mury Jerozolimy, [Neh 4:17]. „tylko połowa moich ludzi pracowała, druga zaś trzymała zawsze w pogotowiu włócznie, tarcze, łuki i pancerze”. Chrześcijanin jest wezwany w środek ognia bitwy, gdzie musi stawić czoła armii swych pożądliwości, z których każda jest silniejsza niż Goliat.

(3.) Chrześcijanin nie ma czasu na odpoczynek, musi albo modlić się albo pełnić straż, albo na górze albo w dolinie – na górze wiary lub w dolinie poniżenia. Światowe dobra nie są osiągane bez pracy: Ciężko harujesz w polu, w sklepie, w warsztacie. A myślisz że niebo będziesz miał bez pracy? Ludzie kopią w ziemi aby zdobyć robaki na ryby, czyż nie muszą kopać głębiej aby znaleźć złoto? Ci, którzy są w niebie są zajęci pracą; bardziej powinni pracować ci, którzy chcą dopiero wejść. Aniołowie są usługującymi duchami, [Hbr 1:14]. Serafini nieba stale są w locie, co ma pokazać nam, jak szybcy są w służbie Bogu. Jeśli aniołowie są stale zajęci tą szlachetną pracą, jak powinniśmy być zaangażowani my, którzy wspinamy się dopiero na Bożą górę, a do celu jeszcze nie dotarliśmy? Czy dzieło zbawienia na pewno jest takie łatwe? Czy człowiek może być zbawiony „przy okazji”?

(4.) Czy uda mu się mały skok z objęć diabła na „łono Abrahama”? O nie, tu musi być walka! Niektórzy sądzą, że darmowa łaska zbawi ich. Tak jest, darmowa łaska zbawia, ale musi się to stać przez wykorzystanie środków łaski i zbawienia. „Czuwajcie i módlcie się.” Inni mówią, że Obietnice Boże zaniosą ich do nieba, ale zapominają, że obietnice Słowa nie są oddzielone od nakazów Słowa. Obietnica mówi nam o koronie, ale przykazanie mówi: „Przeto tak biegnijcie, abyście nagrodę zdobyli” [1 Kor 9:24]. Obietnice zostały dane, aby dać pożywienie dla wiary, a nie po to, by pielęgnować lenistwo.

(5.) Inni jeszcze twierdzą, że Chrystus umarł za grzeszników, a więc pozostawmy Jemu całą pracę, a my robić nic nie musimy. Jeśli tak jest – oto te wszystkie wezwania do dążenia wąską drogą i „toczenia dobrego boju wiary”, są nieważne i nieaktualne oraz bezużyteczne – ale Pismo NIE MOŻE zostać naruszone. Nasze zbawienie kosztowało Chrystusa wylanie krwi i śmierć, a nas będzie kosztowało wiele potu i trudu. Żaglowiec musi halsować by dotrzeć do celu, a w porcie należy jeszcze użyć wioseł. Tak samo my, nie możemy dostać się do nieba, nie wdzierając się tam przemocą.

Widać tu również wielki błąd niewiedzy ludzi, którzy uważają, że zbawią ich religijne obrzędy,

choćby niewielkie i powierzchowne. Tekst zaś mówi nam, że tylko gwałtem wchodzimy do nieba.

(1.) Tacy tak myślą o modlitwie: Wystarczy wypowiedzieć kilka słów, serce zaś niech śpi. Cóż to za gwałtowność? Chrystus modlił się w Getsemani tak intensywnie że spływał z niego krwawy pot, [Lk 22:44]. Wielu modli się odwrotnie – zamiast agonii w modlitwie jest modlitwa w półśnie. Jakub zmagał się z aniołem w modlitwie, [Genesis 32:24] a kadzidło było kładzione na rozżarzone węgle, [Kpn 16:12]. Kadzidło jest obrazem modlitwy, a kadzidło na rozpalonych węglach jest obrazem modlitwy żarliwej, która podoba się Bogu. Niewielu wie, cóż oznacza modlitwa w taki sposób, gdyż ich serce nie płonie miłością do Zbawiciela. Oni są rozpaleni wtedy, gdy myślą o sprawach ziemskich, gdy zaś nadchodzi czas modlitwy, lód ścina serce.

(2.) W słuchaniu nauczanego Słowa: Wiele osób uważa, że wystarczy, aby ich ciała były na nabożeństwie, ale nie wiedzą gdzie jest serce. Są zadowoleni, że byli w kościele, chociaż nie spotkali się tam z Bogiem. Inni słuchają kazań w celu „usłyszenia czegoś nowego, wymiany myśli”. Nowe kazanie porusza ich wyobraźnię, ale nie traktują tych słów, jak sprawy życia i śmierci. Nie wychodzą na spotkanie z Chrystusem w świętych ustanowieniach, nie oddychają Jego Duchem i nie czują słodkiej woni Jego miłości. Jak mało gwałtowności widać w ich uwielbianiu Boga. We wszystkich ofiarach Starego przymierza był ogień trawiący ofiarę. Jak Bóg może przyjąć twoje ofiary, jeżeli nie ma w nich ognia, nie ma przemożnej żarliwości.

Niebezpieczne umiarkowanie w religii

(1.) Jeśli zdobycie nieba jest sprawą żarliwości, zobaczcie, jak niebezpieczny jest umiar w religii. Gwałtowność i umiar to dwie różne rzeczy. Umiar zaś w sprawach tego świata, jest godny pochwały. Należy powściągnąć nasze pragnienia i „używać świata, jak gdyby się nie używało,” [1 Kor 7:31]. Możemy, jak Jonatan, zanurzyć koniec włóczni w miodzie, ale nie wsadzajmy jej zbyt daleko. W tym sensie umiar jest dobry, ale umiar w sprawach praktycznej pobożności jest grzeszny – jest to sprzeczne z gorliwością. Umiar w światowym znaczeniu mówi, nie bądź zbyt gorliwy, nie rozpalaj aż takiego ognia dla Nieba. Umiarkowanie mówi: nie pójdę w religii dalej, niż może to zagrozić moim posiadłościom i życiu. Król Navarry tak powiedział do Bezy: „Nie wypłynę w morze dalej, niż tam skąd mogę bezpiecznie wrócić do domu”.

(2.) Utrzymać się po oświetlonej stronie płotu – oto główne credo polityków. Umiar w światowym znaczeniu to neutralność. Człowiek umiarkowany znajduje stan pośredni między surowością i pozwalaniem na wszystko; nie jest on zwolennikiem rozpusty, nie jest za stuprocentową cnotliwością. Inną zaś radę Kalwin dał Melanchtonowi: „Nie podkreślaj zbytnio znaczenia umiaru, abyś w końcu nie stracił gorliwości”. Letniość w sprawach religii jest daleka od zdobywania Nieba, [Obj Jana 3:19] „Bądź gorliwy i nawróć się”. Jeżeli ktoś pyta cię: „Dlaczego jesteś tak gwałtowny?”, powiedz mu, że to dla Królestwa. Jeśli ktoś pyta cię „Dlaczego robisz takie zamieszanie wokół religii?”, powiedz im, że bierzesz udział w wyścigu, a biegnąc w umiarkowanym tempie nie wygrasz zawodów. Umiarkowanie sprawiło, że wielu utraciło Niebo; Nie śpieszyli się wystarczająco, przybyli zbyt późno (jak głupie panny z przypowieści Jezusa), bo drzwi zostały już zamknięte.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Anti-Spam Quiz: